Kolejny sezon w pełni, rolnicy uwijają się w gospodarstwach, jak pszczoły w ulu, gromadząc zielonki w silosach i belach, a wszystko po to, żeby w tym roku zgromadzić więcej paszy objętościowej niż w ubiegłym sezonie. Mimo, że tej wiosny rolnicy obawiali się kolejnej suszy, deszczowy maj trochę uratował sytuację dotyczącą pierwszego pokosu, nie tylko w Polsce, ale również w innych krajach Europy. Tegoroczna wiosna była wyjątkowo dziwna – zima bez okrywy śnieżnej, marzec wietrzny i suchy, dopiero na przełomie kwietnia i maja pojawił się deszcz – nadal noce są chłodne. Na wchodzie i południu Polski padał obfity deszcz, niestety już tak dobrze nie było na północnym zachodzie kraju.
Dwa ubiegłe sezony nie były łaskawe dla rolników. W wielu gospodarstwach skończyła się już sianokiszonka i kiszonka z kukurydzy. Pasze objętościowe bardzo trudno zastąpić, a zakup jest drogi. Susza daje się we znaki wszystkim rolnikom i chyba musimy się nauczyć z nią żyć. Nie mamy wpływu na opady, ale możemy zadbać o bazę paszową w inny sposób – dobierać odmiany bardziej odporne na suszę, stosować zabiegi agrotechniczne poprawiające strukturę gleby (obornik), zatrzymujące wodę dostępną dla roślin, zadbać o meliorację pól czy uprawiać międzyplony.
Rolnicy w wielu gospodarstwach są zmuszeni dokupić pasze objętościowe – produkty uboczne przemysłu-rolno spożywczego lub sianokiszonkę z traw, czy lucerny. Ponosimy wówczas koszty zakupu pasz, a w oborze pojawia się duże ryzyko zaburzeń metabolicznych, ze względu na zróżnicowaną zawartość składników pokarmowych w dawce.
Jakie problemy mogą się pojawić?
W związku z tym, że większość składników odżywczych w żwaczu krowy, przekształcają mikroorganizmy – bakterie i pierwotniaki, żywienie musi charakteryzować się stabilnością. Mikroflora żwacza nie lubi raptownych zmian, więc wprowadzanie nowych pasz musi odbywać się stopniowo, aby mikroorganizmy zdążyły się przystosować. Warto pamiętać, że nagłe wprowadzenie nowej paszy i zmiana składu (białka, energii, włókna) może spowodować zaburzenia trawienia, zmniejszenie ilości produkowanej śliny, która ma za zadanie buforowanie treści żwacza i utrzymywanie pH na odpowiednim poziomie. W sytuacji, gdy dawka będzie nieprawidłowo zbilansowana może pojawić się kwasica żwacza, ketoza czy zasadowica. Leczenie tych schorzeń jest problematyczne, a są to jednostki chorobowe, które lubią wracać. Nieprawidłowo zbilansowana dawka paszowa może również wpływać niekorzystnie na przebieg ciąży, produkcję mleka, ale także na parametry rozrodu – ciche ruje, ronienia czy problemy w zacieleniu. Wzrasta ponadto ryzyko wystąpienia kulawizny.
Co możemy zrobić, żeby uniknąć problemów?
Reakcja wysokowydajnych krów mlecznych na niekorzystne bodźce najczęściej prowadzi do zmniejszenia pobrania paszy, przeżuwania i spadku produkcji mleka. Dlatego tak ważna jest obserwacja długości czasu trwania pobierania paszy i przeżuwania. Obydwa parametry wskazują czy proces trawienia przebiega prawidłowo, a odstępstwa od normy mogą wskazać rozpoczynającą się chorobę. Szybka reakcja (zmiana dawki pokarmowej, wizyta lekarza weterynarii, szybsze rozpoczęcie leczenia) pomoże uniknąć niepotrzebnych wydatków związanych z długotrwałym leczeniem lub brakowaniem krowy i strat wynikających z obniżonej produkcji mleka.
Inwestycja w system e-stado, który posiada funkcję monitoringu przeżuwania i pobrania paszy, a niebawem także wykrywania kulawizny, co zapewni komfort żywienia, zarówno zwierzętom, nie narażając ich na dodatkowy stres, ale także komfort hodowcy, który będzie miał pewność, że prawidłowo żywi swoje stado, obserwując je pod tym kątem przez 7 dni w tygodniu, 24 godziny na dobę.